Jak zapewne możecie się domyślać, fabuła komiksu opisuje nam życie Clarka Kenta i Lois Lane. Niby nic niezwykłego, ale miejscem akcji jest Ziemia zamieszkana przez jeszcze jedną taką parę. Jak to możliwe? Otóż w pewnym momencie w historii uniwersum DC Brainiac (potężny cyborg) wyekspediował w przeszłość grupę superbohaterów, by ci pokonali Antymonitora i ocalili multiwersum. Należeli do nich właśnie Superman i Lois oraz ich syn Johnatan, będący wówczas oseskiem. Po unicestwieniu przeciwnika cała trójka osiedliła się na Ziemi, na której, jak wspomniałem, żyły już ich alternatywne wcielenia. Całość fabuły komiksu obraca się wokół działalności pary. Lois staje się autorką śledczą, publikującą pod pseudonimem Autor X, a Clark w zmienionym kostiumie walczy ze złem. Ich syn zaś próbuje zrozumieć, kim naprawdę jest.
Moje wrażenia po przeczytaniu są naprawdę pozytywne. Historia bardzo wciąga. Takie alternatywne przedstawienie Supermana na Ziemi, gdzie do herosów podchodzi się sceptycznie, ma swoje uroki. Mimo wszystko jednak muszę się do czegoś przyczepić. Zrozumiem wiele, ale nie jedno. Dlaczego Liga Sprawiedliwości z tej Ziemi nie wykryła obecności drugiego Supermana? Przecież Clark wręcz starał się, by go zdemaskowano. Jest to ogromna nieścisłość i bardzo zmienia odbiór całości.
Graficznie to mistrzostwo świata, zwłaszcza nowy kostium Człowieka ze Stali. Czarny, obcisły strój z ogromnym, srebrnym „S” na piersi znacznie lepiej przemawia do odbiorcy niż poprzednie czerwono-niebieskie wdzianko. Rysownicy stanęli na głowach, by oddać całą wielopoziomową akcję. Zwłaszcza wstawka z Batmanem zasługuje na szczególne uznanie. Przedstawienie Mrocznego Rycerza w formie takiej jak tutaj zasługuje na uznanie. Wadzić może trochę miękka oprawa, ale nie wpływa ona na odbiór całości.
Podsumowując, Lois i Clark to komiks, z którym powinien zapoznać się każdy maniak DC. Przypadnie on do gustu także laikom. Historia ta została zamknięta i pomimo nawiązań do starszych wydarzeń można ją czytać osobno, gdyż wszystko zostało w niej wyjaśnione. Nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić was do lektury.