Na wstępie nadmienię, że jest to moja pierwsza styczność z twórczością Majki. Możliwe, że kiedyś czytałem któreś z jego opowiadań publikowanych na łamach „Nowej Fantastyki”, ale nie dam za to głowy. Przygotujcie się zatem na recenzję „nowicjusza” zarówno w postapo, jak i utworach krakowskiego pisarza.
Skoro Paweł Majka pochodzi z Krakowa, to dziwnym by było, gdyby na arenę wydarzeń swojej powieści wybrał dajmy na to Warszawę czy Poznań. Rzeczywiście w książce poznajemy Gród Królów w czasach po apokalipsie. Jednakże przyczyną zagłady nie były bomby atomowe czy upadek asteroidy, ale niewiadomego pochodzenia szał, który ogarnął wszystkich dorosłych i sprowadził festiwal zabijania, gdzie każdy ogarnięty tytułowym berserkiem mordował innych, nie odczuwając wyrzutów sumienia. Po wszystkim ci, którzy przeżyli, obudzili się bez wspomnień z czasów jatki.
Fabuła powieści obraca się wokół kilku postaci, do których należą samozwańczy kapitan grupki ocalałych Karol, jedno z nielicznych przetrwałych dzieci Kaśka, łącznik między dziecięcymi twierdzami, a światem dorosłych Rafał i poszukująca siostry Lucyna. Obserwujemy ich walkę z codziennością i próbą poradzenia sobie w nowej rzeczywistości. Postapokaliptyczny Kraków zamieszkują różne stronnictwa tych, którzy przeżyli kataklizm. Do głównych można zaliczyć tak zwanych Strażników, będących czymś na kształt milicji, Pokutników i Krzyżowców, odrodzonych dość ortodoksyjnych chrześcijan, Nową Hutę, która postanowiła się odgrodzić od reszty, oraz tajemnicze Maski. Z książki przeziera beznadzieja, ale też radość. Ludzie wbrew wszystkiemu potrafią cieszyć się z tego, że przeżyli. Każdy jest równy, ponieważ w szale wszyscy przelali krew, by przetrwać. Jedynym, co ich niepokoi to to, że berserk może powrócić.
Obserwowanie zmagań z rzeczywistością Rafała i reszty jest niesamowite. Odkrywamy, że choroba dała niektórym ludziom nadnaturalne moce, a w Wiśle zamieszkały syreny. Majka prowadzi narrację w bardzo przyjemny dla odbiorcy sposób. A samo zakończenie to majstersztyk. Trudno jest się do czegokolwiek przyczepić. Jedyną wadą okazuje się niedomknięcie części wątków, chociaż to może świadczyć o tym, że powstanie kontynuacja.
Graficznie też nie jest źle. Okłada utrzymana została w ciemnej tonacji. Na przedniej stronie poza tytułem i autorem mamy cytat z Księgi Izajasza oraz wizerunek postaci w masce gazowej. Całość jest wytłoczona, co sprawia, że świetnie wygląda. Czasem w książce natrafiłem na literówki lub chochliki drukarskie, ale nie wpłynęło to na odbiór całości.
Podsumowując, moja pierwsza przygoda z postapo wypadła bardzo pomyślnie. Powieść wciąga i nim się obejrzymy już jest za nami. Długość to w przypadku takich książek wada. Są stanowczo za krótkie. Liczę, że Paweł Majka napisze kontynuację Berserka, czym sprawi zarówno mi, jak i fanom mnóstwo radości. Książkę polecam z czystym sercem i zapraszam do lektury.