Główna bohaterka to zmiennokształtna istotą, która musi odnaleźć się w świecie wilkołaków i wampirów. Kiedy akurat nie pakuje się w jakieś szalone przygody, Mercy pracuje w warsztacie samochodowym, w końcu imię zobowiązuje. Dodatkowo, by utrzymać formę fizyczną, trenuje karate, z resztą na całkiem niezłym poziomie.
Gdy poznajemy pannę Thompson, jest ona kobietą po trzydziestce, dzięki czemu moim zdaniem wydaje się być bardziej realistyczna. Zew księżyca to nie infantylna opowiastka o dziewczęciu zakochanym w wilkołaku. Ponieważ główni bohaterowie to ludzie w wieku średnim (bądź starczym), wydarzenia opisane przez Patricię Briggs są często brutalne i pełne powagi. Owszem, występuje tu wątek miłosny, aczkolwiek autorka zarysowała go dość delikatnie i co najważniejsze skrupulatnie. Samuel stanowił obiekt westchnień Mercy, gdy ta była nastolatką, zaś jej atrakcyjny sąsiad Adam, który czuje do niej miętę, jest alfą o bardzo silnym instynkcie przywództwa. Nietrudno się zatem domyślić, że gdy ci dwaj pojawiają się jednocześnie w pobliżu bohaterki, atmosferę można kroić nożem.
Uważam, że Zew księżyca to świetna książka urban fantasy, w której czytamy o wilkołakach, wampirach i innych magicznych istotach. Sama Mercy posiada zdolność przemiany w kojota. Wychowana przez wilkołaki dziewczyna niejednokrotnie odnosi wrażenie, że nigdzie nie może znaleźć dla siebie miejsca. Nie pasuje ani do ludzi, ani do wilkołaków. Ponieważ dorastała wśród likantropów, doskonale zna prawa, strukturę oraz organizację ich świata.
Przebywając w wilczej postaci, członkowie stada zachowują świadomość, a alfa dysponuje tak zwaną magią stada. Wilki funkcjonują w terytorialnej rzeczywistości, na określonych przez wewnętrzne grupy strukturach. Hierarchia i sposoby postępowania w stadzie są ściśle określone, silne osobniki muszą niejednokrotnie powściągać swój wybuchowy temperament. Marrokiem, czyli zwierzchnikiem wszystkich alf Ameryki Północnej, jest Bran, wilkołak odpowiedzialny za wychowanie protagonistki.
Jeśli chodzi o Mercy, kobieta wydaje się być chodzącym magnesem na kłopoty. W kojota zamieniła się po raz pierwszy, będąc zaledwie niemowlęciem, czym przeraziła swoją biologiczną matkę. Kobieta na szczęście miała styczność ze środowiskiem wilkołaków. Postanowiła więc oddać im córkę na wychowanie. Kojot jest zwierzęciem o bardzo wysokich możliwościach adaptacyjnych, czym charakteryzuje się Mercedes. Nie dajcie się jednak zwieźć, jako nastolatka niejednokrotnie zachowywała się przekornie wobec samego Marroka. Gdy u drzwi jej warsztatu pojawia się niedoświadczony wilkołak, postanawia mu pomóc. Kobieta wkrótce odkrywa, że ktoś porywa młodych ludzi, przemienia ich, by później dokonywać na nich eksperymentów. Dalej wydarzenia lecą na łeb na szyję, nie zwalniając ani na moment. Gdy nastoletnia córka Adama zostaje porwana, Mercy nie potrafi usiedzieć na miejscu i rusza na pomoc. Jednakże musi zdawać sobie sprawę ze swoich słabych i mocnych stron. Nie jest tak silna jak wilkołaki, czy szybka jak wampiry. Nie posiada też zdolności samoleczenia. Wszelkie braki nadrabia sprytem i intuicją.
Bardzo cieszę się, że Fabryka Słów ponownie wydaje serię o Mercedes Thompson. Z pewnością będę skrupulatnie kompletować całość. Mercy pokochałam tak bardzo, że czasem żartuję, iż moje wyznanie miłości powinno być drukowane na okładce. Świat wykreowany przez Patricię Briggs jest wielobarwny i wielopłaszczyznowy. Niektórzy zarzucają tej części, że występuje w niej za mało ludzi. Mam ochotę im przypomnieć, że w Harrym Potterze nie jest inaczej, a co do tej serii takowych zarzutów nie słyszałam. Poza tym sam fakt konieczności wydania Zewu księżyca po raz trzeci świadczy o wysokiej jakości tej pozycji. Wbrew pozorom polski czytelnik jest wybredny, zwłaszcza wobec powieści fantasy, które nie są przeznaczone dla dzieci czy młodzieży. Serdecznie zachęcam do poznania Mercy zanim po raz kolejny tomy o jej przygodach staną się białymi krukami!