Kiedy Bill Willigham tworzył swoją komiksową serię, prawdopodobnie przyświecała mu zapomniana przez wielu prawda: że baśnie nigdy nie powstały z myślą o dzieciach. Przeciwnie, od zawsze były to historie dedykowane dorosłym, nierzadko zahaczające w swej tematyce o przemoc czy seksualność. Owszem, dziś w większości zapoznajemy się z ich ugrzecznionymi wersjami – ponieważ ktoś kiedyś postanowił, że utwory o wróżkach, smokach i gadających zwierzętach są dla dzieci, a nie dla poważnych ludzi. Odtąd siostry Kopciuszka nie okaleczają sobie stóp, Śpiąca Królewna bezdzietnie oczekuje we śnie na księcia, a leśniczy bez trudu ocala Czerwonego Kapturka i jego babcię – i oczywiście obydwie wychodzą z przygody może nieco przestraszone, ale jednak bez szwanku.
Billowi Willighamowi najwyraźniej nie wystarczyło jednak po prostu wrócić do pierwotnych baśniowych historii; on postanowił w ich duchu stworzyć zupełnie nową opowieść. I tak wypędził zmyślonych bohaterów z Baśniogrodu do Nowego Jorku, przy okazji odzierając większość z nich ze szlachetności, a obficie obdarowując egoizmem, mściwością i pamiętliwością.
Ale współczesny Nowy Jork przecież w niczym nie przypomina opisu z księgi Izajasza, gdzie wilk zamieszka wraz z barankiem, / pantera z koźlęciem razem leżeć będą, / cielę i lew paść się będą społem1. Wygnani zatem ze swych włości przez Adwersarza, dawni zacięci wrogowie w imię przetrwania naprawdę muszą współpracować, zamieszkać obok siebie, wejść w rolę dobrych sąsiadów. Najbardziej jaskrawy przykład stanowi przypadek Złego Wilka, tu zwanego Bigby Wolf2 – choć w większości opowieści wcielał się w rolę antagonisty, teraz jako szeryf chroni Baśniowców… najczęściej przed nimi samymi.
A jeśli ktoś ma wątpliwości, że bajkowe stworzenia, nawet te z pozoru zupełnie niewinne, są gotowe rzucić się sobie nawzajem do gardeł, to zostają one rozwiane zaraz na początku pierwszego tomu. Historia zaczyna się bowiem zagadką brutalnego morderstwa Róży Czerwonej, siostry Królewny Śnieżki. Podejrzanych jest wielu: mag Sinobrody – wzorowany na francuskim bohaterze o tym samym imieniu, którego żony zawsze znikały w tajemniczych okolicznościach; łebski Jack – połączenie takich postaci, jak Jaś od magicznej fasoli czy protagonista Little Jack Horner; wreszcie sama Śnieżka, bo w końcu – według autorów komiksu – rozwiodła się z Księciem Uroczym po tym, jak przyłapała go na zdradzie z Różą.
Tak więc pierwszy tom utrzymany jest w konwencji detektywistycznej opowieści noir; Bigby, choć co krok spotyka się z ostracyzmem, bada poszlaki i stara się rozwikłać zagadkę morderstwa. Z historią czytelnik zapoznaje się za pośrednictwem świetnych rysunków Lana Mediny – bardzo amerykańskich w stylu, ale jednocześnie oddających klimat moralnego zepsucia Baśniowców. Nie mniej pozytywne wrażenie wywierają okładki poszczególnych zeszytów, stworzone przez Jamesa Jeana i Alexa Maleeva – urocze, oniryczne ilustracje.
Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to niezbyt udany polski przekład komiksu. Niektóre nazwy zgrzytają w uszach, zdają się raczej mechanicznym, nieprzemyślanym tłumaczeniem. Dotyczy to zwłaszcza imion mniej popularnych w Polsce postaci. Na przykład siostry: Red Rose i Snow White – ich imiona w języku angielskim mają podobną konstrukcję, rzeczownik plus epitet, składają się z dwóch krótkich sylab. Polska forma „Śnieżka” jest oczywiście uświęcona tradycją i do niej pretensji nie mam; ale czy w takim razie nie należało stworzyć paralelnej formy „Różyczka” zamiast niezbyt dobrze układającej się na języku „Róży Czerwonej”? Podobnie Prince Charming – postać tę (czy raczej pewien archetyp postaci) zwykło się nazywać nad Wisłą „księciem z bajki”, nie zaś – Księciem Uroczym.
Nie zdziwicie się chyba, czytając mój pozytywny werdykt: Baśnie na wygnaniu to wciągający komiks, który bardzo udanie igra konwencjami, a przy okazji – świetne otwarcie skądinąd tasiemcowej serii. O jej popularności świadczy zresztą wydana przez studio Telltale Games gra The Wolf Among Us. Przeczytajcie pierwszy tom, potem może kolejne – a dwa razy się zastanowicie, zanim następnym razem umieścicie w jednym zdaniu „baśnie” i „dla dzieci”.
________________________________________
1Biblia Tysiąclecia, Iz 11, 6.
2Pamiętajcie, że po angielsku ta postać to Big Bad Wolf.